|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Wprowadzenie Wprowadzenie: Istota chrześcijaństwa [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
2000 lat to nie jest długi okres w historii.
Jest natomiast okresem wielce pouczającym. Pokazał nam przede wszystkim co to
jest nietolerancja religijno-światopoglądowa. Nauczył nas jak skutecznie
oddzielić dwa symbiotyczne pierwiastki człowieka: sacrum i profanum, z wszelkimi destruktywnymi skutkami dla istoty człowieczej. Nauczył nas, że słabość i cierpienie jest czymś dobrym, czymś co raduje wydumany byt abstrakcyjny.
Byt, którego ponoć jesteśmy podobieństwem. Byt, który stworzył inne byty
na swoje podobieństwo i które poddaje ciągłym próbom, które to próby stoją w wielkiej sprzeczności z naturą i istotą bytów stworzonych. Istota owego
bytu przez antropomorfizację została maksymalnie uproszczona. W wyniku czego
przeciętny wyznawca nowego kultu monoteistycznego postrzega Absolut jako
starca z długą siwą brodą, w sandałach, siedzącego na tronie zawieszonym na
niebieskiej chmurce. Jedynym zajęciem Starca jest pilne śledzenie poczynań każdego z nich. Tron starca jest otoczony anielskimi formacjami chórkowymi przygrywającymi
Starcowi na harfach. Gremium doradcze Starca stanowią mężczyźni z aureolkami, którzy do Geriatycznej Rady Przybocznej trafiają z nominacji
ziemskiego namiestnika Starca. Całe towarzystwo jest ogólnie niemrawe i raczej
nieruchome, jednak, nie wiedzieć czemu, ogólnie
uradowane. Ciekawsze wyobrażenia
towarzyszą miejscu dla buntowników. Personel Hadesu stanowią diabły -
osobniki karnacji ciemnej z ogonami i rogami, czasami ze sterczącymi fallusami.
Wszędzie poustawiane są kotły ze smołą i siarką, a w kotłach smażą się
buntownicy. Proces mąk piekielnych stale nadzorują diabły z widłami, którymi
co jakiś czas zanurzają głębiej buntowników, coby im zanadto nie ulżyć.
Takie właśnie obrazy wypełniają wyższe pokłady abstrakcji przeciętnej
owieczki. Wypełnianie woli Boga sprowadza się w praktyce do skomplikowanych
form mistyczno-ceremonialnych bez głębszej podbudowy moralno-etycznej. Oczywiście
istnieją wyjątki, które jednak są marginalne.
Na ruinach starożytnego Rzymu stanął Pomnik Słabości
Ludzkiej. Wszystko to stało się możliwe dzięki sprytnemu trikowi
socjotechniczemu. Tą furtką dla wodzów nowego Kościoła stały się następujące
przymioty „człowieka statystycznego": lenistwo i niezdolność
akceptacji przemijalności własnej osoby (problem byłby rozwiązany, gdyby
każdy przed śmiercią mógł sobie powiedzieć non omnis moriar, patrząc
wstecz na swoje życie i jego wpływ na potomnych; jednak tak nie jest i zapewne
nigdy nie będzie). Na tym został zbudowany nowy Kościół i tym stoi do dziś.
Lenistwo należy rozumieć jako podleganie silnemu wpływowi akceptacji własnych
słabości i niechęć ich zwalczania i likwidowania. Kiedy pojawia się
organizacja z gotowymi odpowiedziami i receptami — wzbudza poklask wśród ludu.
Kiedy dodatkowo organizacja twierdzi: wasze słabości są miłe Bogu, dla
najgorszych z was przygotowane jest jego królestwo ("Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie." — Mt 5, 3),
które niesie same uciechy i radość — lud jest bliski orgazmu (jego symptomy nazywają
nawiedzeniem ducha bożego, a towarzyszące temu projekcje alter ego — objawieniami).
Ludzie cisi i pokorni otrzymują obietnicę otrzymania nadziału ziemi (zapewne na
niebiańskich folwarkach Pana). Chrześcijański Bóg wiele obiecuje tym, którzy
teraz niczego nie dostąpią i niczego nie osiągną. Faworytami chrześcijańskimi
są wszyscy ludzie, którym jest generalnie źle i chcieliby sobie to jakoś
(np. rajem) zrekompensować (implikuje to tezę, że chrześcijaństwo nigdy nie
będzie dążyć do zwalczenia zła, cierpienia i niesprawiedliwości na świecie,
gdyż wtedy po prostu przestałoby istnieć); tym samym "chrześcijaństwo
nie jest siłą, lecz chorobą. Wymyślili ten kult przegrani i słabeusze,
jako balsam dla takich samych nieudaczników, dla tych którym biologia poskąpiła
żywotności i chęci walki. Żeby przetrwać, musieli wynaleźć ideologię
gloryfikującą słabość, pokorę, ubóstwo i wyższość samoponiżenia, a oczerniającą siłę i tłumiącą zdrowy instynkt. Uczynili najwyższą cnotą
niemoc pariasów, wymyślając poczucie winy, wyrzuty sumienia, łaskę,
odkupienie i przebaczenie, bezwstydnie ściągając ludzkość do poziomu własnej
nędzy, także intelektualnej" (Statek, W. Łysiak). Mówią:
"Ubóstwo, prześladowania i krzywdy… są nader
pożyteczne i potrzebne (...) Podobam sobie w słabościach, w potwarzach, w niedostatkach uciskach dla Chrystusa: bo gdy niedomaga, tedy mocny jestem...
Choroby nieraz są pożyteczne. Widzimy to z przykładu ubogiego Łazarza,
pokrytego ranami; żadnej innej cnoty nie wspomina u niego Pismo; jedynie
swą cierpliwością, z jaką znosił ubóstwo i chorobę, zasłużył on sobie
na szczęśliwość..." (Jan Kasjan ).
Wszystko to jest bardzo sprytnym
zabiegiem, gdyż pozwala tym ludziom trwać w ich marazmie, pogodzić się z losem, w oczekiwaniu na raj po śmierci. Odbiera się im siły i energie do
starań o uczynienie tego ziemskiego życia możliwie najlepszym. Wręcz
zakazuje im oporu przeciwko tyraństwu i wyzyskowi (Rzym 13, 1-7). Mają stać
się powolnym stadem owieczek żyjących nadzieją sielankowej wieczności przy
boku Pana. Dochodzi nawet do takich wynaturzeń, że Bogu zaczynają się podobać
takie cierpienia jego wyznawców, które są niesprawiedliwe i niesłuszne: "To
się bowiem podoba [Bogu], jeżeli ktoś ze względu na sumienie [uległe] Bogu
znosi smutki i cierpienia niesprawiedliwie" (1P 2,19), bo
jak pisze dalej: "Chrystus
przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli
za nim Jego śladami" (1P 2,21).
Idealny chrześcijanin (patrz: Łk 6, 20-26) to taki, który klepie
biedę, nie zawsze ma co do garnka włożyć, pochlipuje nocami w poduszkę, a nade wszystko jest pogardzany w społeczeństwie ("Błogosławieni będziecie,
gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie").
Inni do tego ideału muszą dążyć, gdyż w dziale przekleństw obłożeni są
generalna anatemą ludzie zamożni ("biada wam, bogaczom, bo odebraliście
już pociechę waszą"), syci ("...głód cierpieć będziecie"),
radośni ("...smucić się i płakać będziecie") i szanowani w społeczeństwie ("Biada wam, gdy wszyscy chwalić was będą").
Taką genialną koniunkturę wykorzystała 2000
lat temu jedna z sekt w Cesarstwie Rzymskim. Jednak Rzymianie nie okazali się
zbytnia przenikliwością i nie dostrzegli jakim niebezpieczeństwem jest owa
sekta dla ich państwa i kultury. Prześladowania chrześcijan wynikały z fundamentalizmu
nowej sekty i jawnej nieakceptacji dla innych religii — w cesarstwie panowała
tolerancja wyznaniowa, cesarz np. zwolnił Żydów z oddawania mu hołdu. Chrześcijanie
niedługo potem pokazali jak traktują inaczej niż oni myślących, w parędziesiąt
lat po prześladowaniach zainaugurowali swoje: "Wszystkich
innych wyznawców, (...) uważamy za dotkniętych obłędem, za chorych umysłowo
… i za heretyków. Ich miejsca spotkań nie będą nosiły nazwy świątyń, a oni sami będą nękani, po pierwsze, przez zemstę boską, i po wtóre odpłatą z Naszej strony, którą im wymierzymy zgodnie z sądem boskim".
Na zakończenie tego wątku kilka uwag Leszka Kołakowskiego:
"W mojej niechęci do religii chrześcijańskiej motywy natury moralnej
są ważniejsze aniżeli sytuacja argumentacyjna tej religii. Jest to niechęć
do moralnego zniewolenia, które religia ta w sobie zawiera; wiara w absolut,
przeciwko któremu nigdy i w żadnych warunkach niepodobna się zbuntować. Jest
to również niechęć do fałszywych pocieszeń; każda religia jest dla mnie
podszyta strachem przed uznaniem autentycznej sytuacji człowieka w świecie.
Jest to również niechęć do okrucieństwa: na przykład przypuszczenie, że
może istnieć świat, gdzie szczęście doskonałe pewnej grupy ludzi może współistnieć z maksymalnym nieszczęściem innych, że więc Bóg może cześć ludzi zmuszać
do tego, aby się czuli doskonale szczęśliwi, chociaż wiedzą, że inni, choćby
najbliżsi im ludzie, znajdują się na dnie nieszczęścia — a nie bo i piekło
na tym polega; innymi słowy — w wyobraźni katolickiej nie piekło jest dla mnie świadectwem największego
okrucieństwa, ale niebo — szczęśliwi zbawieni, których błogości nie może
poruszyć los potępionych" .
1 2 Dalej..
« Wprowadzenie (Publikacja: 14-05-2002 Ostatnia zmiana: 21-01-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7 |
|